środowisko naturalne/ekologia przemysł ciężki
Zasolenie rzek wyższe niż w Bałtyku - NIK potwierdza zarzuty KRR
Najwyższa Izba Kontroli w opublikowanym w połowie września 2025 r. raporcie potwierdza to, o czym organizacje ekologiczne oraz koalicje zajmujące się rzekami mówiły od lat: śląskie kopalnie szkodziły rzekom – i robiły to „zgodnie z prawem”. Zrzuty zasolonych wód z kopalń węgla kamiennego na Śląsku poważnie obciążają rzeki, a system pozwoleń i nadzoru nie chronił środowiska skutecznie.
Zyski płyną do kopalń, a koszty ponosi społeczeństwo.
Kontrola wykazała, że działając na podstawie wydanych pozwoleń, zakłady górnicze mogły wprowadzać do rzek wody o dowolnie wysokich stężeniach chlorków i siarczanów, bez odsalania czy podejmowania innych działań służących ochronie środowiska wodnego. NIK wskazuje na niewystarczający monitoring, rozproszone kompetencje administracyjne i pozorne mechanizmy sankcyjne. Bezkarność i niskie opłaty za zrzucanie słonej wody kopalnianej sprawiły, że skontrolowane spółki nie miały żadnej motywacji do inwestowania w kosztowne odsalanie. Efekt? W okresie objętym kontrolą średnie zasolenie całości zrzucanych przez śląskie kopalnie wód było większe niż przeciętne zasolenie wód Bałtyku. W województwie śląskim wynosiło 8 promili i było wyższe niż w Morzu Bałtyckim (ok. 7 promili), a w niektórych próbkach wyższe niż zasolenie wód oceanicznych (ok. 35 promili) lub Morza Śródziemnego (ok. 39 promili).
Ten stan rzeczy doprowadził do katastrofy odrzańskiej w 2022 roku, której główną przyczyną było zasolenie wody. Słone środowisko sprzyja zakwitowi tzw. złotych alg, będących przyczyną zatrucia rzeki. Koszty tej katastrofy poniósł budżet państwa, czyli my wszyscy. A można było tego uniknąć. Katastrofa ekologiczna na Odrze nie wydarzyła się nagle. Była efektem wielu lat systemowych zaniedbań, złego prawa i niewłaściwych priorytetów.
Tu, nad Odrą zdajemy sobie sprawę z zagrożenia, jakie niosą dla rzeki ścieki górnicze i przemysłowe. Dzień w dzień naszą rzeką do morza trafia ilość soli porównywalna z pociągiem towarowym o długości 2 km. Odra i inne rzeki potrzebują pilnego planu ratunkowego, który obejmie nie tylko usunięcie zanieczyszczeń, ale i działania renaturyzacyjne, które mogą być naturalną osłoną przed katastrofami – podsumowuje Krzysztof Smolnicki, hydrogeolog z Fundacji EkoRozwoju, Koalicji Czas na Odrę i Koalicji Ratujmy Rzeki. |
„Parasol ochronny” nad kopalniami
To, co dziś formalnie potwierdza NIK,od lat powtarzały organizacje ekologiczne Koalicja Ratujmy Rzeki (KRR)* dokumentowała mechanizmy prowadzące do zasolenia rzek. Pod jej patronatem powstała „Biała księga polskich rzek” , która wskazywała na te same luki w systemie pozwoleń i nadzoru, co NIK. Chodzi o rozmyte kompetencje administracji, brak oceny skumulowanych oddziaływań wielu zrzutów do tej samej rzeki oraz sytuację, w której zgody wodnoprawne nie zapewniają ochrony rzek. Po katastrofie ekologicznej na Odrze KRR zamówiła ekspertyzę prawną, w której znajdziemy szczegółowe rekomendacje – m.in. wprowadzenie górnych, nieprzekraczalnych limitów chlorków i siarczanów, obowiązkowe systemy retencyjno-dozujące dla odprowadzających wody o wysokiej zawartości soli, urealnienie opłat za pobór i zrzut oraz obowiązek przeprowadzania oceny skumulowanego wpływu zrzutów. I znów – wiele z tych postulatów pokrywa się z wnioskami kontrolerów, które Izba przekuła już na zalecenia dla instytucji państwowych.
Kontrolerzy NIK-u podczas konferencji prezentującej raport zwrócili uwagę na kluczową sprawę: odrzańska katastrofa z 2022 r. nie tylko może się powtórzyć, ale jeśli nic się nie zmieni w kwestii odsalana wód, to wcześniej czy później powtórzy się na pewno – zwraca uwagę ekspert WWF Polska, Ryszard Babiasz. |
Czytając raport NIK oraz przytoczone w poprzednim akapicie analizy, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że prawo tworzyło „parasol ochronny” dla zakładów przemysłowych, które mogły odprowadzać duże ilości soli bez realnej presji ekonomicznej, technologicznej i administracyjnej do zmiany praktyk. Zamiast presji, Wody Polskie wykazywały wielką wyrozumiałość w kwestii spuszczania solanki do rzek; często odstępowały od określania limitów zasolenia wód wprowadzanych do rzek przez kopalnie. Jak zauważył na konferencji prasowej wiceprezes NIK, Jacek Kozłowski, było to uzasadniane interesem górnictwa, jako ważnej gałęzi gospodarki narodowej. To kompromitacja Wód Polskich. Państwowa instytucja, zamiast stać na straży polskich rzek i jakości wód, do czego została powołana, dbała przede wszystkim o spółki wydobywające węgiel kamienny. Niestety takie są konsekwencje traktowania rzek czy jezior jak infrastruktury i zasobów w służbie przemysłu.
Przemysł pozbywa się problemu, spuszcza go do rzeki, a koszty ponoszą całe społeczności – samorządy, wędkarze, wodniacy, turystyka i biznesy związane z przyrodą. Najwyższy czas to zmienić i niech konsekwencje, zwłaszcza finansowe ponosi bezpośrednio zanieczyszczający – mówi Paweł Augustynek z Koalicji Ratujmy Rzeki. |
W utrzymywaniu tej patologicznej sytuacji pomaga wysoki stopień upolitycznienia struktur odpowiedzialnych za zarządzanie wodami w Polsce. Partyjni nominaci mają zerową odporność na presję polityczną i łatwo podporządkowują „swoje” instytucje „ważniejszym” graczom.
Rzeki to nie infrastruktura!
Ponad 90% jednolitych części wód (rzek, jezior) w Polsce jest w złym stanie. W lipcu tego roku ukazał się inny raport NIK , który stwierdza, że organy administracji publicznej odpowiedzialne za zapewnienie dobrego stanu wód w Polsce nie stanęły na wysokości zadania. Izba wyraża w nim swoje obawy, że Polska nie spełni przez to wymogów unijnej Ramowej Dyrektywy Wodnej i zwraca uwagę, że części działań zaplanowanych w aktualizacji programu wodno-środowiskowego kraju w ogóle nie podjęto. Również tutaj, podobnie jak w przypadku zasolenia rzek, przez dyplomatyczny język kontrolerów NIK przebija miażdżąca krytyka sposobu, w jaki zarządza się wodami w Polsce. To kolejny dowód na to, że Ministerstwo Infrastruktury (MI) nie jest miejscem do zarządzania o wodach - rzeki i jeziora to nie infrastruktura, tylko złożone ekosystemy, których miejsce jest w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. MKiŚ dysponuje nieporównywalnie większą wiedzą o renaturyzacji, czy różnorodności biologicznej niż MI. Liczymy, że nie będzie też forsował modelu „rzek jako dróg”, w którym stopnie wodne, regulacje koryt i beton są ważniejsze od ludzi i środowiska. Zmiana resortu oznaczałaby też szerszy nadzór środowiskowy nad zezwoleniami wodno-prawnymi i lepszą koordynację z polityką ochrony przyrody. Nie wspominając już o tym, że MKiŚ powinien być mniej skłonny do realizowania interesu kopalń kosztem rzek.
*Koalicja Ratujmy Rzeki skupia organizacje zajmujące się ochroną polskich rzek, potoków, obszarów wodno-błotnych, jak również naukowców, organizacje, osoby, samorządy i instytucje, dla których los polskich rzek i ekosystemów wodnych jest istotny. http://www.ratujmyrzeki.pl/
kontakt dla mediów
Agnieszka Veljković
aveljkovic@wwf.pl
tel: +48 691 690 601
Stanisław Popłochodzki
spoplochodzki@wwf.pl
tel: +48 785 120 510
informacje o firmie
WWF jest niezależną organizacją ochrony środowiska wspieraną przez ponad 38 milionów ludzi, której globalna sieć jest aktywna w ponad 100 krajach. To właśnie dlatego ratujemy najcenniejsze przyrodniczo miejsca w ponad 100 krajach na 6 kontynentach. Nie jesteśmy sami. Robimy to wyłącznie dzięki wsparciu ponad 5 milionów darczyńców na świecie. W Polsce działamy od 25 lat i przy wsparciu ponad 70 000 Darczyńców, chronimy najcenniejsze przyrodniczo obszary i dbamy o ochronę zagrożonych gatunków. Współpracujemy także z administracją państwową i biznesem, dzieląc się wiedzą naszych Ekspertów i wspierając dobre zmiany, bo razem możemy więcej!. Na stronie media.wwf.pl znajdziesz najnowsze informacje i materiały dla mediów.
kontakt dla mediów
Agnieszka Veljković
aveljkovic@wwf.pl
tel: +48 691 690 601
Stanisław Popłochodzki
spoplochodzki@wwf.pl
tel: +48 785 120 510
informacje o firmie
WWF jest niezależną organizacją ochrony środowiska wspieraną przez ponad 38 milionów ludzi, której globalna sieć jest aktywna w ponad 100 krajach. To właśnie dlatego ratujemy najcenniejsze przyrodniczo miejsca w ponad 100 krajach na 6 kontynentach. Nie jesteśmy sami. Robimy to wyłącznie dzięki wsparciu ponad 5 milionów darczyńców na świecie. W Polsce działamy od 25 lat i przy wsparciu ponad 70 000 Darczyńców, chronimy najcenniejsze przyrodniczo obszary i dbamy o ochronę zagrożonych gatunków. Współpracujemy także z administracją państwową i biznesem, dzieląc się wiedzą naszych Ekspertów i wspierając dobre zmiany, bo razem możemy więcej!. Na stronie media.wwf.pl znajdziesz najnowsze informacje i materiały dla mediów.