zdrowie

Prof. Mateusz Hołda: serce nadal skrywa przed nami sporo tajemnic, co skłania do dalszych badań

11.07.2023 | Puls Medycyny

Zwycięzcą konkursu Supertalenty w Medycynie 2023 został prof. dr hab. n. med. Mateusz K. Hołda, kardiomorfolog związany z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Droga kariery laureata jest zupełnie wyjątkowa.


Swoje kolejne stopnie naukowe (doktora, doktora habilitowanego) uzyskiwał jako najmłodszy wiekiem naukowiec w historii Polski. A otrzymując z rąk prezydenta RP tytuł profesora w wieku 29 lat, stał się najmłodszym jego posiadaczem w polskiej nauce. Prof. Mateusz Hołda jest twórcą nowoczesnej szkoły kardiomorfologii. Kierowany przez niego międzynarodowy zespół naukowy HEART jest obecnie jednym ze światowych liderów w swojej dziedzinie. „Mapa serca”, którą zespół stworzył, służy lekarzom na całym świecie wykonującym zabiegi z zakresu kardiologii inwazyjnej i elektrokardiologii.

Puls Medycyny: Gdy patrzymy na pana dotychczasowy dorobek, nasuwa się pytanie: naukowiec czy klinicysta — w której z tych ról lepiej się pan czuje?

Prof. Mateusz Hołda: Myślę, że w obu. Zresztą w naszym systemie te role często się przeplatają. Sam łączę je na co dzień. Działalność naukowa, jaką prowadzę z zespołem, opiera się na badaniach translacyjnych, czyli polegających na przekładzie odkryć naukowych „od stołu laboratoryjnego do łóżka chorego”. Na styku tych wszystkich doświadczeń laboratoryjnych i prac klinicznych z pacjentem — w mojej ocenie — rodzą się najlepsze pomysły na badania i naukę. Dobrze się czuję jako lekarz, wciąż jeszcze w trakcie specjalizacji, oraz jako naukowiec, już chyba bardzo dobrze ukształtowany. I obie te role są dla mnie równie ważne.

To zapytam inaczej: czy o szeroko rozumiany sukces łatwiej w polskim systemie lekarzowi czy naukowcowi?

Niestety, muszę przyznać, że w żadnej z tych ról nie jest łatwo. Dlaczego? Zarówno system ochrony zdrowia, jak i szkolnictwa wyższego są tragicznie niedofinansowane. To rodzi wiele trudności na drodze do sukcesu. Jeszcze kilka lat temu przynajmniej w nauce było w tym obszarze nieco lepiej. Teraz, gdy spojrzymy chociażby na to, jak zmieniły się wskaźniki sukcesu w grantach Narodowego Centrum Nauki (NCN), to widzimy, że są one loteryjne. W niektórych panelach na poziomie kilku procent. Co jest oczywiście spowodowane niewystarczającym w stosunku do potrzeb i oczekiwań środowiska naukowego poziomem finansowania NCN. Oznacza to, że naukowiec, nawet ten najlepszy, z doskonałym projektem, nie ma już pewności, że otrzyma finansowanie na swoje badania. Z taką samą niepewnością finansową musi mierzyć się też młody lekarz. Niewystarczające środki to przecież jeden z głównych problemów ochrony zdrowia.

W obu przypadkach również wynagrodzenia dla osób dopiero wchodzących na ścieżkę zawodową są, mówiąc oględnie, co najmniej niezachęcające. Jako kierownik zespołu naukowego z własnego doświadczenia wiem, jak ciężko pozyskać do pracy za dostępne stawki młode talenty. Do pracy badawczej popycha jedynie pasja, a to wymusza, by pracę naukową łączyć z praktyką w systemie ochrony zdrowia. Inaczej po prostu ciężko się utrzymać. Dla lekarza na początku kariery osiągnięcie stabilizacji finansowej jest też sporym wyzwaniem.


Zacząłem od finansów, bo one istotnie wpływają na decyzje, które następnie przekładają się na przebieg dalszej ścieżki rozwoju zawodowego. Odpowiadając na pytanie, gdzie łatwiej o sukces, powiem tak: obydwa światy — akademia i ochrona zdrowia — są bardzo hierarchiczne, dosyć zamknięte, ale w obu można sukcesywnie rozwijać karierę i ona daje to samo poczucie spełnienia. Obie ścieżki prowadzą do celu, jakim jest pomoc pacjentowi w odzyskaniu zdrowia.


W kontekście tego, co pan powiedział, jak środowisko odbiera pana sukcesy. Czy tytuł najmłodszego profesora pomaga, czy przeszkadza w pracy?

Ze strony pacjentów odbieram tylko pozytywne komentarze i tu relacje układają się bardzo dobrze. Ale muszę przyznać, że w kontaktach z częścią starszych kolegów nie zawsze bywało tak dobrze. Niektórzy uważali za niedopuszczalne, że tak szybko zdobywałem kolejne stopnie i tytuły. Uważali, że aby „zasłużyć” na tytuł profesora, potrzeba długich lat. Generalnie w środowisku akademickim akceptacja mojego dorobku naukowego obecnie już chyba nie budzi większych zastrzeżeń. Moje osiągnięcia naukowe były weryfikowane na kilku etapach, a moja praca jest ciągle recenzowana — zresztą tytuł profesora nie został mi nadany za nic.

W świecie klinicznym nie jestem jeszcze specjalistą, a jedynie lekarzem rezydentem, i tu mój tytuł naukowy nie wpływa na ścieżkę kliniczną. Sam nie oczekuję z tego powodu jakichkolwiek przywilejów, ale faktycznie moje sukcesy naukowe niekiedy są przyczyną pewnych animozji. Być może moi starsi koledzy czują dyskomfort z tego powodu, ale sam wychodzę z założenia, że sukcesy naukowe wcale nie muszą przekładać się na sukcesy w szpitalu. Tych dopiero muszę dowieść.


Jako pierwszy w historii Polski uzyskał pan stopień doktora przed ukończeniem studiów wyższych, potem został pan najmłodszym doktorem habilitowanym i w końcu najmłodszym profesorem. Za działalność naukową również był pan wielokrotnie nagradzany, stworzony przez pana zespół naukowy HEART jest obecnie jednym ze światowych liderów w swojej dziedzinie. Czym nas pan jeszcze zaskoczy?


Wbrew pozorom, nie kolekcjonuję tytułów i nagród. To nie jest mój cel. Na pewno chciałbym, aby zespół, w którym pracuje, dalej się rozwijał, żeby w nim było coraz więcej rozpoznawalnych postaci, co się zresztą już powoli dzieje. Chciałbym pomóc ukształtować kilku innych profesorów, którzy będą mentorami dla kolejnych młodych naukowców.

Schodząc do poziomu moich zainteresowań, czyli kardiomorfologii, muszę przyznać, że długo zastanawiałem się, czy wybrać architekturę, czy medycynę. Dziś jestem trochę kartografem — architektem ludzkiego serca. To fascynujący organ, według mnie najważniejszy i tu jest jeszcze wiele do odkrycia. Nasz zespół skupia się na klinicznej morfologii układu sercowo-naczyniowego.

Z tej pasji do serca zrodziła się mapa serca, która jest szeroko wykorzystywana przez lekarzy na całym świecie. Na poziomie komórek, tkanek, myślę, że serce przed nami skrywa nadal sporo tajemnic. Chcemy głębiej wchodzić w jego strukturę. Pamiętając, że jest ono trawione przez wiele chorób, a morfologia mięśnia sercowego diametralnie różni się w kolejnych jednostkach chorobowych, to pole do dalszych badań jest szerokie.

Aktualnie nasz zespół jest pochłonięty cyklem badań dotyczących zastawki mitralnej, realizujemy granty na temat zastawek aortalnych i mamy też plany na kilka innych projektów, m.in. związanych ze strukturą układu bodźcotwórczo-przewodzącego serca.

Jaka jest recepta na tak błyskawiczną karierę naukową?

Na pewno sprzyjają temu trzy czynniki. Na pierwszym miejscu — pracowitość. Ważny jest także pomysł i plan na badania naukowe — to drugi ważny element. I trzeci czynnik, czyli zespół. Medycyna jest dziedziną wybitnie zespołową. Oczywiście na drodze do sukcesu jest więcej porażek niż zwycięstw i nierzadko bywa ciężko. Bardzo ważne jest posiadanie mentora, zwłaszcza na początkowym etapie kariery, już nawet na studiach. Ja zachęcam studentów, by właśnie wtedy zaczynali pracę naukową. W przypadku medycyny bardzo ważne jest finansowanie. Tu bez bardzo wysokiego finansowania nie uda się prowadzić badań.

Co skłoniło pana do wyboru akurat takiej ścieżki rozwoju? A może kto?

Mentorką, która prowadziła mnie na początku mojej ścieżki naukowej, była nieżyjąca już doc. Wiesława Klimek-Piotrowska. To jej zawdzięczam swoje zainteresowanie kardiomorfologią i wprowadzenie w świat nauki. Drugą osobą, która mocno wpływa na mnie, jest prof. Jerzy Walocha, kierownik Katedry Anatomii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. To wybitny anatom i wielki przyjaciel młodych naukowców. Profesor tak rozwinął Katedrę Anatomii, że w ciągu ostatnich 10 lata aż dwa „supertalenty” w medycynie stąd wyszły. Myślę, że to jedyne w swoim rodzaju miejsce, w którym tak dobrze mogą się rozwijać młodzi naukowcy.

Trzecia osoba, którą śmiało mogę nazwać mentorką, to dr Małgorzata Konieczyńska, kierownik mojej specjalizacji oraz kierownik Oddziału Szybkiej Diagnostyki w Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II. To wybitna kardiolog, od której uczę się tej fascynującej dziedziny medycyny. Jej zupełnie bezinteresowna pomoc w mojej ścieżce klinicznej i naukowej wielokrotnie okazywała się kluczowa dla mojego rozwoju. Życzyłbym każdemu, by na swojej drodze napotkał tak otwartych i życzliwych mentorów, orędowników młodych talentów i szlifierzy sukcesów naukowych.

Katarzyna Lisowska

kontakt dla mediów
Karolina Kowalska
Chief Marketing Officer, Bonnier Business (Polska) sp. z o.o.
Karolina Kowalska

k.kowalska@pb.pl

tel: 22 333 98 01

informacje o firmie

załączniki

kontakt dla mediów
Karolina Kowalska
Chief Marketing Officer, Bonnier Business (Polska) sp. z o.o.
Karolina Kowalska

k.kowalska@pb.pl

tel: 22 333 98 01

informacje o firmie