Mieszkania Plus z widokiem na chlewnie
Warszawa, 08.02. 2022 r.
INFORMACJA PRASOWA
“Tej sytuacji nie da się objąć ludzkim rozumem: ferma trzody chlewnej na 46 tys. zwierząt budowana tuż za rogiem jednego z pierwszych osiedli powstałych w ramach programu Mieszkanie Plus. Rząd i premier chwalili się tą inwestycją, teraz marzenia ludzi, którzy kupili tu mieszkania spłyną z gnojówką” - alarmowała podczas wtorkowej konferencji prasowej pod pomnikiem Armii Krajowej przewodnicząca Koła Parlamentarnego Polska 2050 Hanna Gill-Piątek.
Chodzi o gigantyczną fermę przemysłową trzody chlewnej, która ma powstać w Siedleminie koło Jarocina (Wielkopolskie). “To inwestycja pod wieloma względami wyjątkowa. Nawet dla osób, które nie interesują się problemem dobrostanu zwierząt hodowanych ani generowanymi przez tego typu zakłady problemami społecznymi i środowiskowymi” - mówił podczas konferencji Bartosz Zając ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
Zaznaczył, że inwestorem jest właściciel jednej z największych polskich ferm norek. “Tu również mamy do czynienia z gigantomanią. To ma być największa w Polsce ferma trzody chlewnej. A mieszkańcy Siedlemina będą jej bliskimi sąsiadami” - mówił działacz Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Podkreślił, że osiedle zbudowane w ramach programu Mieszkanie Plus będzie oddalone od wielkiej hodowli zaledwie o kilometr.
“To osiedle przyciągnęło ludzi z różnych zakątków Polski, kuszonych walorami polskiej wsi. Tymczasem okazało się, że w sąsiedztwie może powstać inwestycja zagrażająca zdrowiu i życiu” - mówił Bartosz Zając.
Zaznaczył, że fermy przemysłowe to nie tylko uciążliwości odorowe. Zagrażają zdrowiu i życiu mieszkańców, choć w Polsce nie prowadzi się monitoringu ani badań oddziaływania na środowisko. “A np. opublikowane niedawno - amerykańskie mówią o przynajmniej 18 tys. zgonów rocznie związanych z zanieczyszczeniem powietrza przez fermy przemysłowe” - mówił Bartosz Zając.
“Premier Morawiecki chwalił się tymi domami wybudowanymi w programie Mieszkanie Plus. Tymczasem okazuje się, że ludzie, którzy liczyli na niskie czynsze i czyste powietrze będą żyć w sąsiedztwie trującego zakładu” - mówiła podczas konferencji Hanna Gill-Piatek.
“Dzieje się tak dlatego, że w naszym kraju nikt nie dba o ludzi. Postulowane od lat ustawy odorowe, określające normy smrodu, czy tzw. odległościowe, wyznaczające minimalny dystans między zabudowaniami mieszkalnymi a farmami zwierzęcymi ugrzęzły w pracach legislacyjnych” - podkreślała posłanka Polski 2050.
Dodała, że tak duża inwestycja oznacza również rozjeżdżanie całej okolicy przez ciężkie pojazdy. Budzi też protesty rolników, którzy nie są w stanie skutecznie konkurować z przemysłowymi hodowcami. A ceny nieruchomości, również tych rolnych, tracą na wartości przez kłopotliwe sąsiedztwo. “Na zachodzie tak wielkie hodowle są likwidowane z powodu uciążliwości dla środowiska. Jak zwykle jesteśmy 20 lat za tymi panującymi trendami” - mówił Bartosz Zając.
O szkodliwości planowanej w Siedleminie fermy przemysłowej oraz konieczności uchwalenia nowych uregulowań prawnych mówili podczas konferencji okoliczni mieszkańcy oraz posłanki i posłowie: Małgorzata Tracz (Partia Zieloni), Daria Gosek-Popiołek (Lewica Razem), Piotr Borys (Platforma Obywatelska) oraz Krzysztof Smiszek (Nowa Lewica).