zdrowie nauka/edukacja/szkolenia

Marihuana wcale nie jest narkotykiem niegroźnym

03.02.2020 | Puls Medycyny

"Obecnie uzależnienie od heroiny i w ogóle zażywanie iniekcyjne to zjawiska marginalne. Na pierwszym miejscu jest marihuana" - mówi Maria Banaszak, specjalista psychoterapii uzależnień ze Stowarzyszenia MONAR.


Postępująca demokratyzacja narkomanii

Precyzyjne określenie liczby osób uzależnionych od narkotyków nie jest łatwe ze względu na trudności metodologiczne. W ich przypadku również należy odróżnić pacjentów spełniających kliniczne kryteria uzależnienia od osób podejmujących ryzykowne zachowania związane z substancjami psychoaktywnymi.

„Na podstawie danych zbieranych przez Główny Urząd Statystyczny oraz CBOS, liczbę uzależnionych na terenie Polski szacuje się na 100-120 tys. Około jedna dziesiąta osób eksperymentujących z narkotykami popada w uzależnienie. Podejrzewam jednak, że to zaniżone dane, ponieważ uwzględniają one wyłącznie pacjentów trafiających do placówek leczniczych. Na podstawie informacji zbieranych przez Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii można w przybliżeniu oszacować, że leczenie otrzymuje 50-60 proc. uzależnionych” — ocenia Maria Banaszak, specjalista psychoterapii uzależnień ze Stowarzyszenia MONAR.

Ograniczenia metodologiczne wynikają również z tego, że — podobnie jak w przypadku terapii alkoholizmu — w sektorze prywatnym działa wiele placówek oferujących leczenie uzależnienia od substancji psychoaktywnych. Obowiązujące przepisy nakładają na nie wprawdzie obowiązek przesyłania danych m.in. o liczbie pacjentów do Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii, ale nie wszystkie się z niego wywiązują. Alarmujące jest zjawisko postępującej demokratyzacji narkomanii. Jeszcze kilkanaście lat temu problem dotykał głównie ludzi o niskim statusie społeczno-ekonomicznym i pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych lub wykonujących artystyczne zawody, mieszkających w większych miastach. Dziś osoby uzależnione od narkotyków spotyka się we wszystkich grupach społecznych oraz coraz częściej na wsiach lub w mniejszych miasteczkach.

Marihuana, amfetamina, dopalacze...

„Obecnie uzależnienie od heroiny i w ogóle zażywanie iniekcyjne to zjawiska marginalne. Na pierwszym miejscu jest marihuana, która wcale nie jest narkotykiem niegroźnym. Ilość domieszek chemicznych w dostępnej dziś na rynku marihuanie jest ogromna. Jej długotrwałe zażywanie skutkuje problemami z pamięcią, koncentracją, zespołem amotywacyjnym, stanami depresyjnymi i psychotycznymi. Drugie miejsce należy do stymulantów, przede wszystkim amfetaminy oraz nowych substancji psychoaktywnych, określanych potocznie jako dopalacze, m.in. silnego syntetycznego stymulanta — mefedronu. Do grupy nowych substancji psychoaktywnych należy zaliczyć też syntetyczne kannabinoidy i opiaty, takie jak fentanyle. Trzecią najpopularniejszą wśród uzależnionych substancją są leki, głównie uspokajające i nasenne” — wylicza Maria Banaszak.

Kluczowa rola leczenia w warunkach ambulatoryjnych

Trudna do zmierzenia jest również skuteczność terapii uzależnienia od narkotyków, przede wszystkim z uwagi na braki w zbieranych przez system lecznictwa danych. Specjalistka Stowarzyszenia MONAR ocenia, że około 50-70 proc. osób, które ukończyły długoterminowe programy leczenia w warunkach stacjonarnych, utrzymuje abstynencję lub nie zażywa narkotyków w sposób powodujący problemy i prawidłowo funkcjonuje społecznie.

„Wstępnym etapem, choć niezalecanym w każdym przypadku, jest detoksykacja, konieczna w uzależnieniu np. od opiatów. Formy detoksykacji są różnorodne, ale zwykle odbywa się ona w warunkach stacjonarnych, np. na oddziałach psychiatrycznych. Dalsze leczenie jest realizowane w trybie ambulatoryjnym (poradnie) lub stacjonarnym. Najczęściej pacjent zaczyna od wizyty w poradni, gdzie stawia się diagnozę uzależnienia lub szkodliwego zażywania, a następnie ustala optymalną formę leczenia. Istnieją również programy dzienne, w ramach których zajęcia terapeutyczne odbywają się przez kilka tygodni, po kilka godzin dziennie. W placówkach ambulatoryjnych leczenie ma formę odbywającej się raz w tygodniu godziny terapii indywidualnej oraz jednego lub dwóch spotkań (zazwyczaj półtoragodzinnych) terapii grupowej” — mówi specjalistka Stowarzyszenia MONAR.

Terapia w warunkach stacjonarnych jest przeznaczona dla osób głębiej uzależnionych, które utraciły kontrolę nad nałogiem i swoim funkcjonowaniem społecznym. Pozostałym rekomenduje się pomoc udzielaną w poradniach.

„Placówki stacjonarne stają się dla pacjentów domem — w zależności od długości programu terapeutycznego — na 3, 6 lub 12 miesięcy. W stacjonarnych ośrodkach rehabilitacyjnych terapia jest oparta na metodzie społeczności terapeutycznej, która jest uzupełniana o terapię indywidualną, psychoedukację oraz, w razie potrzeb, farmakoterapię” — dodaje Maria Banaszak.


Jak zachować abstynencję

Wśród realizowanych świadczeń pomocy osobom uzależnionym znajduje się również oferta postrehabilitacyjna. W jej skład wchodzą m.in. hostele lub mieszkania dla osób, które z jakiś względów po ukończonej terapii nie mogą wrócić do swojego miejsca zamieszkania oraz prowadzona przez poradnie terapia podtrzymująca.

„Jednym z obszarów w największym stopniu wymagającym korekty jest właśnie postrehabilitacja. Wkładamy mnóstwo wysiłku i pieniędzy w sam proces leczenia, ale kluczowe jest wsparcie w zachowaniu abstynencji. Oczywiście funkcjonują różne grupy wsparcia, hostele, programy podtrzymujące realizowane w poradniach, ale to zdecydowanie za mało. Bardzo potrzebne byłoby powstanie stacjonarnych placówek rehabilitacyjnych dedykowanych osobom o specyficznych potrzebach, takich jak m.in. samotne matki z dziećmi lub osoby należące do grupy LGBTQiA” — dodaje Maria Banaszak.

Zbyt mało, w ocenie ekspertki, jest samych poradni. Większość z nich działa w dużych miastach, a problem narkomanii jest coraz poważniejszy na prowincji. Ponadto kryteria będące warunkiem uzyskania kontraktu z NFZ są na tyle rygorystyczne, że nie każda placówka jest w stanie je spełnić. Środki przekazywane przez samorządy również bywają niewystarczające, więc wiele poradni boryka się z ogromnymi problemami finansowymi.

„Przykładowo w Warszawie czas oczekiwania na przyjęcie do poradni wynosi nawet 3 miesiące. W ostatnich czasach nakładają się na to także braki kadrowe, wynikające z niskiego finansowania. Wymagania wobec psychoterapeutów są wysokie, ale nie idzie to w parze ze wzrostem wynagrodzeń. Placówki publiczne mają więc kłopoty z zapewnieniem pełnej obsady kadrowej” — dodaje Maria Banaszak.

Specjalistka podkreśla, że choć w systemie leczenia uzależnień są obszary wymagające korekty czy większego finansowania, to jednak podstawowe potrzeby terapeutyczne osób uzależnionych są zabezpieczone.

Emilia Grzela

kontakt dla mediów
Karolina Kowalska
Chief Marketing Officer, Bonnier Business (Polska) sp. z o.o.
Karolina Kowalska

k.kowalska@pb.pl

tel: 22 333 98 01

informacje o firmie

załączniki

kontakt dla mediów
Karolina Kowalska
Chief Marketing Officer, Bonnier Business (Polska) sp. z o.o.
Karolina Kowalska

k.kowalska@pb.pl

tel: 22 333 98 01

informacje o firmie