Symfonia przemijania – recenzja sztuki Krzesła
Kilka tygodni temu w Teatrze Polonia miała miejsce premiera niezwykłej sztuki. Opowieści mistycznej, trudnej do jednoznacznej oceny, ale z całą pewnością wzbogacającej. Sztuki, która stawia trudne pytania, która niczego nie udaje, nie uśmiecha się do widza – gdy sprawdziłem obsadę i opis fabuły wiedziałem, że to coś dla mnie. Czy miałem rację? Szczegóły w poniższej recenzji!
Krzesła to ponadczasowa historia pewnego małżeństwa, od dziesiątek lat mieszkającego samotnie na oddalonej od cywilizacji wysepce. Stary i Stara każdego dnia wspominają przeszłość, analizują zaprzepaszczone szanse, snują wielkie teorie, powoli popadają w szaleństwo. I tak mija im dzień za dniem.
Rzeczone przedstawienie to duodram czyli spektakl dwóch aktorów. W rolach głównych niezrównana Ewa Szykulska oraz doskonały Leon Charewicz. Każde z nich przez te ponad 75 minut wznosi się na wyżyny aktorstwa, w dodatku dając z siebie na scenie 110% energii. Z ręką na sercu muszę przyznać, że dawno nie widziałem tak wspaniałej, tak zgranej pary, która jednocześnie tak bardzo się od siebie różni. Oglądanie tych doświadczonych artystów na scenie to nie tylko przyjemność, ale również bardzo duży przywilej. Oboje wcielili się w swoje postacie z dużą starannością, szacunkiem oraz naturalnością. Jestem oczarowany tym, że mieli psychiczną siłę zagrać w tak wymagającej produkcji, która wymaga od aktora pewnego rodzaju zezwierzęcenia, nadmiaru ekspresji.
Fabuła to mocne, trudne i bardzo proste spojrzenie na długotrwały związek i trapiącą ludzkość samotność. To rzut oka na to co dzieje się w głowie nie tylko osób starszych, żyjących głównie wspomnieniami, ale wszelkiej maści ludzi nieszczęśliwych. Przez prawie półtorej godziny oglądamy więc festiwal wspomnień, ułud i drobnych złośliwości, a także stopniowo pogłębiające się stadium psychozy. Oglądamy jawę łączącą się bardzo naturalnie ze snem, prawdę opanowaną przez wyobraźnię. Sztukę bardzo ciężko nie tyle zrecenzować, co po prostu opisać. Skomplikowane uczucia podane zostały jednak bardzo prosto, w dodatku pozostawiając drogę do swobodnej interpretacji dzieła. Cała otoczka fabularna, każdy zabieg reżyserski jest idealnie zgrany i prowadzi do zaskakującego, dającego do myślenia zakończenia.
Dekoracje są bardzo surowe, mroczne, zimne. Mieszkanie głównych bohaterów to zatrważająca pustka w której prym wiodą rozmaite drzwi, okna oraz tytułowe krzesła. Tych z każdą minutą przybywa. aby zapełnić scenę, a także myśli widza. Jeśli oczekujecie kolorowych i bogatych dekoracji to tych w niniejszej sztuce nie uświadczycie. W “Krzesłach” za scenografię robią emocje, przenośnie i dźwięki. Nie oznacza to jednak, że jest brzydko – absolutnie nie – to co widzimy na scenie doskonale oddaje ciężki klimat przemijania. Wspomniane efekty dźwiękowe to z kolei wisienka na torcie recenzowanej sztuki – sugestywne, miejscami irytujące, wwiercające się w ludzką duszę.
Krzesła to sztuka, której warto, a może nawet należy dać szansę. Wiem jednak, że dla niektórych widzów tematyka, mała liczba aktorów czy scenografia mogą stanowić problem, ale uwierzcie mi – jeśli szukacie treści, które zostaną z Wami na dłużej, a co najważniejsze znacząco różnią się od kolejnej kolorowej farsy – koniecznie wybierzcie się do Teatru Polonia. W mało którym przedstawieniu aktorzy dają z siebie tyle energii, duszy i talentu co tutaj. I chociaż o spektaklu trudno powiedzieć coś więcej, bo ten w założeniach jest dość prosty – musicie Krzesła zobaczyć. Chociażby z samego szacunku dla aktorów, którzy naprawdę się nie oszczędzają. Ja właśnie takiej sztuki potrzebowałem.
https://niekulturalny.com.pl/symfonia-przemijania-recenzja-sztuki-krzesla/