zainteresowania/hobby środowisko naturalne/ekologia nauka/edukacja/szkolenia

Polowanie na człowieka

21.02.2018 | SGGW
Ludojady, czyli drapieżniki z grupy ssaków, które zabijają ludzi dla pożywienia, to poważny problem, z jakim borykają się mieszkańcy Azji, głównie Indii. Szczególnie niebezpieczne są trzy gatunki kotów: tygrys, lampart i lew. Rocznie zabijają przynajmniej kilkanaście osób, ale zaatakowanych ludzi jest znacznie więcej.

Ofiary głodu i chorób

Przyczyn, dla których zwierzę zaczyna polować na ludzi, jest kilka. Najbardziej rozpowszechniona mówi o tym, że ludojadem staje się kot, który nie może już polować na nic innego. „Pokarmem tygrysów są przede wszystkim jeleniowate i dziki – duże, silne zwierzęta. Stary osobnik, który ma zniszczone i słabe uzębienie, nie jest w stanie już ich złowić. Człowiek jest dużo łatwiejszą zdobyczą – nie jest tak silny, a zaatakowany niespodziewanie nie stawia oporu” – wyjaśnia prof. SGGW dr hab. Tadeusz Kaleta z Wydziału Nauk o Zwierzętach. Popularyzatorem tej tezy był Jim Colbert – myśliwy, który w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku polował na ludojady w Indiach, a sławę przyniosło mu zabicie pantery z Rudraprayag, której ofiarą padło ponad 125 ludzi.

Współcześnie naukowcy zauważają, że pogląd Colberta nie do końca jest prawdą. Wiele spośród osobników atakujących ludzi jest całkowicie zdrowych i sprawnych. W ich przypadku bodźcem jest brak pokarmu. Populacja kopytnych w dużej części Azji została przetrzebiona i drastycznie zmalała. Tygrysy nie znajdują odpowiedniej ilości pokarmu, a jedzą bardzo dużo – nawet 36 kg podczas jednego posiłku. Potrzeby tygrysicy, która ma trzy młode, są jeszcze większe. W obliczu głodu drapieżniki kierują się w stronę łatwiejszej zdobyczy i wybierają człowieka.

A ze znalezieniem go nie mają większych problemów, bo ludzie coraz głębiej i częściej penetrują środowisko tygrysów w poszukiwaniu opału, chrustu, owoców. Ofiarami często stają się rybacy i pasterze, którzy przebywają samotnie czy to na akwenach wodnych, czy na pastwiskach w dziczy. „Zwierzęta przyzwyczają się do obecności człowieka, ale jednocześnie unikają go. Często nawet nie mamy świadomości, że gdzieś koło nas chowa się dzikie zwierzę. Jednak im więcej ludzi, tym łatwiej koty przyzwyczajają się do ich obecności, a przy tym zatracają reakcję lękową. Ponadto, gdy tygrys jest w stanie pobudzenia seksualnego, staje się agresywny. Jeśli człowiek pojawi się w nieodpowiednim miejscu i czasie, może zostać zabity” – mówi dr hab. Tadeusz Kaleta. Zabity, a niekoniecznie zjedzony, bo tygrysy ludojady nie są nimi w 100% – czasami po prostu porzucają ciało ofiary.

Lampart poluje zupełnie inaczej niż tygrys: nocami zbliża się bowiem do siedzib ludzkich, włamuje się do chat, porywa śpiących ludzi, psy, zwierzęta domowe. W porównaniu ze swoim krewnym bardzo dobrze daje sobie radę z antropopresją, czyli naciskiem ze strony człowieka. Podobnie jak tygrys jest śmiertelnie niebezpieczny, ma bardzo silne szczęki, długie kły i pazury, które pracują jak sztylety.

Trzecim kotem ludojadem jest lew. Lwy podobnie jak lamparty potrafią się włamywać do chat, porywać ludzi – chociaż spośród tej trójki są bohaterami najmniejszej liczby opisanych przypadków. Głośno było o dwóch osobnikach, które atakowały azjatyckich robotników pracujących przy budowie kolei w Afryce Wschodniej.

Trudny wyrok śmierci

Problem z ludojadami to jeden z istotnych problemów relacji człowiek-zwierzę. Wszystkie trzy gatunki: tygrys, lampart i lew są zagrożone wyginięciem. Szacuje się, że na świecie żyje mniej niż 3000 tygrysów. Lew jest w bardzo trudnej sytuacji ze względu na liczne choroby, którymi zaraża się od psów i zwierząt domowych. Przy tym wszystkim drapieżniki są oportunistami pokarmowymi – dążą do tego, by zdobyć pożywienie jak najłatwiej. Upolowanie antylopy czy zebry jest męczące, a z ludźmi jest dużo prościej.

W Indiach każdy kot ludojad, czyli osobnik, który zabił przynajmniej trzy osoby, musi zostać zlikwidowany. „Aby rozpoznać ludojada, przeprowadza się analizę kału. Dawniej proces identyfikacji był bardziej skomplikowany: trzeba było sporządzać opisy osobników na podstawie opowieści świadków. Potem myśliwi tropili takie zwierzę przez kilka lat, w czasie których ono zdążyło zjeść nawet kilkaset ofiar. Teraz cały proces przeprowadza się szybko” – wyjaśnia dr hab. Kaleta. Rzecz w tym, że ludojady to zazwyczaj osobniki genetycznie cenne dla populacji, a ich eksterminacja przynosi wymierne szkody dla ochrony gatunku.

Milion ofiar

Nie ma dokładnych statystyk mówiących o tym, jak wielu ludzi padło ofiarą ludożernych kotów. Wiadomo, że od czasów australopiteków były one wrogami człowieka. Szacuje się, że w ciągu ostatnich 400 lat tygrysy mogły zabić ok. 1 mln osób. W XX wieku opisano  ok. 13 tysięcy przypadków ataków ludożerczych tygrysów ze skutkiem śmiertelnym, lwy atakowały 500 razy. Dr hab. Tadeusz Kaleta zaznacza jednak, że to prawdopodobnie zaniżone dane. W Indiach – gdzie problem jest najpoważniejszy – o wielu przypadkach donosi lokalna prasa, ale informacje często nie przedostają się dalej. Nie prowadzi się też statystyk przypadków, których zwierzęta poraniły człowieka, a ten zmarł później.

Opracowała: Katarzyna Wolanin

kontakt dla mediów
dr inż. Krzysztof Szwejk
Rzecznik prasowy SGGW, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
dr inż. Krzysztof Szwejk

rzecznik@sggw.edu.pl

tel: + 48 22 593 19 98

informacje o firmie

załączniki

kontakt dla mediów
dr inż. Krzysztof Szwejk
Rzecznik prasowy SGGW, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
dr inż. Krzysztof Szwejk

rzecznik@sggw.edu.pl

tel: + 48 22 593 19 98

informacje o firmie